Strona główna » Bliżej doświadczeń » Wysoka wrażliwość w świecie, który nie przestaje mówić
Zastanawiałam się, czy chcę odsłonić swoją wysoką wrażliwość w tym miejscu. Byłam pełna podziwu dla mojej Czytelniczki – Oli, która zdecydowała się na łamach mojego bloga opowiedzieć swoją historię. Jej opowieść jest pełna doświadczeń, które zostawiają ślad na długo. Do tych historii możesz wrócić, czytając artykuł: Czy wysoka wrażliwość może utrudnić dzieciństwo.
Pomyślałam też, że chcę podzielić się tym, jak mi jest z wysoką wrażliwością. W końcu pracuję z osobami WW, mam doświadczenie w pracy z dziećmi WW, a nawet moja starsza córka na pewno jest bardzo sensytywną młodą osóbką. Młodsza chyba do nas dołączy. Wówczas mój mąż będzie miał wrażliwe trio. Mimo szumu wokół tematu wysokiej wrażliwości i być może pomimo chwilowego zachwytu niektórych (i zmęczenia innych), chciałabym dalej rozmawiać o tym zagadnieniu.
Susan Cain w swojej książce zatytułowanej: „Ciszej proszę. Siła introwersji w świecie, który nie przestaje gadać” odnosi się do badań prowadzonych przez Elaine Aron (pionierka w tym zakresie, ale nie pierwsza osoba, która zwróciła uwagę na WW). Cain pisze, że „osoby hipersensytywne mają bardziej filozoficzne i uduchowione podejście do życia i na ogół odrzucają postawę materialistyczną i hedonistyczną. Nie lubią banalnych rozmów o niczym. Często uważają się za osoby kreatywne i obdarzone dużą intuicją. Zwykle miewają barwne i wyraziste sny, których treść często dobrze pamiętają po obudzeniu. Bardzo lubią muzykę, przyrodę, sztukę, wszelkiego rodzaju piękno fizyczne. Ich reakcje emocjonalne są wyjątkowo silne – czasem bywają to wybuchy wielkiej radości i euforii, ale zdarzają się napady smutku, melancholii i lęku.
Osoby hipersensytywne niezwykle wnikliwie i głęboko analizują również wszelkie informacje, jakie docierają do nich z otoczenia, w którym się aktualnie znajdują – zarówno o charakterze fizycznym, jak i emocjonalnym. Zazwyczaj zauważają subtelności i niuanse, na które inni nie zwracają uwagi – na przykład niewielkie zmiany nastroju danej osoby lub to, że światło w pokoju jest nieco za ostre”.
Rzeczywiście jest tak, że uważam siebie za osobę kreatywną i twórczą. W ten sposób postrzegam dziś siebie. Wcześniej słyszałam od bliskich, że jestem „pracowita”. Nie lubię tego określenia. W dzieciństwie i wczesnej dorosłości było ono dla mnie ciężarem. Myślałam – skoro nie przepadam za naukami ścisłymi i nie po drodze mi z matematyką, to skoro jestem „pracowita”, to wystarczy się zajechać, żeby zdać. Żeby mieć dobrą ocenę. Nieważne, czy rozumiem, ważne żeby średnia się zgadzała. I żeby otoczenie mogło mieć potwierdzenie – „no tak, musiało się jej udać, bo jest taka pracowita”. Mając na uwadze moje doświadczenie, także zawodowe, nie dziwi mnie, że dzisiaj zwraca się tak bardzo uwagę na sposób, w jaki mówimy do dzieci. Że są słowa, które ranią, są ciężarem, zostają z nami na długo i czekają na przepracowanie. I znowu – praca 😉
Bliskie mi jest też to, żeby treści, które czytam, filmy, które oglądam, rozmowy, które przeprowadzam – miały sens. Nie lubię banalnych rozmów o niczym. Dużo mnie kosztują tzw. small talk. Muszę po nich odpoczywać, zbierać z powrotem energię. Często jest tak, że w nowym towarzystwie, albo w takim, w którym nie czuję się komfortowo, milczę. Obserwuję, analizuję (tego akurat nie da się wyłączyć) i wyciągam wnioski. Daję sobie furtkę na pomyłkę, na to, że pierwsze wrażenie może być mylne. Zazwyczaj nie jest.
Kiedyś zabiegałam o akceptację, o uznanie. Chciałam być lubiana. Jednak osobie wysoko wrażliwej nie jest tak łatwo zadbać o siebie. To trochę jak z kolejką przy kasie. Starszą osobę przepuścisz, kobietę w ciąży przepuścisz, mamę z płaczącym dzieckiem przepuścisz itd. Ty będziesz czekać. W tym miejscu nie należy dopatrywać się niechęci do przepuszczania innych w kolejce przy kasie 😉 Jednak taki przykład obrazuje ten obszar dbania o siebie przez WWO. Rzadko kiedy skierują wyrozumiałość czy wrażliwość do siebie, ku sobie, w głąb. Te zasoby idą w pierwszej kolejności od siebie do drugiego człowieka.
Mój mąż żartuje i pyta mnie czasem, czy mój mózg w ogóle odpoczywa? Sny, tak jak pisze Susan Cain, mam bardzo wyraziste. Kiedy śni mi się, że biegam po plaży, to rano wstaję zmęczona i śmieję się, że poranny trening mogę sobie odpuścić. Kiedy śni mi się coś trudnego, bolesnego – przeżywam pół dnia i nie mogę dojść do siebie. Wiele z tych snów ma ważne dla mnie znaczenie. To trochę tak, jakby sny też musiały mieć sens 😉 Chyba, że to moje późniejsze analizy doszukują się sensu. Muszę więc uważać, na co w ciągu dnia poświęcam swój czas. Bo z pewnością za jakiś moment przyśni się zaczerpnięty z tego wątek.
Elaine Aron „odkryła również, że osoby sensytywne bywają wyjątkowo empatyczne. Wygląda na to, że ‘membrana’ oddzielająca je od emocji innych osób, a także tragedii i okrucieństw tego świata, jest znacznie cieńsza niż u innych ludzi. Zwykle mają one silnie rozwinięte poczucie sprawiedliwości oraz wrażliwość na ludzkie cierpienie”.
Płaczę na krótkich reportażach, wzruszam się podczas reklamy. Świadomość moich reakcji pozwala mi na przemyślany wybór treści, które do siebie dopuszczam. Przestałam oglądać wiadomości, czasem nawet wyłączam radio z aktualnościami. Pytam moją mamę, co dzieje się w świecie, bo chwilowo jestem wyłączona. Wolę dawkować sobie tragedie i głupotę tego świata. Wiecie co mam na myśli? Wojny, choroby, przemoc… . Co ciekawe, moja ścieżka zawodowa to właśnie dzieciaki z rodzin przemocowych, to zetknięcie się z biedą, niesprawiedliwością, głębokimi ranami. Na początku mojej drogi myślałam chyba, że muszę zaprawić się w boju, poznać prawdziwe życie. Bycie rodzicem też wiele we mnie zmieniło. Chyba jeszcze ciężej jest mi z krzywdą dzieci, z ich cierpieniem.
Piszę Wam o tym, bo chcę zwrócić uwagę na znaczenie zastanawiania się nad tym, co nam służy, a co nie. Co nas wspiera, buduje nasze zasoby, a co jest ciężarem, który dźwigamy czasem bardzo długo. Lubię czytać o wysokiej wrażliwości, o doświadczeniach innych osób. Ale chciałabym podkreślić jedną rzecz. Kiedy czyta się o tym, że ma się „wrodzoną zdolność do wczuwania się w to, co czują inni ludzie”, że jest się bardziej empatycznym człowiekiem od innych, że ma się tzw. intuicję, to na pewno jakoś buduje.
Mam jednak poczucie, że istnieje niebezpieczeństwo myślenia o sobie, jak o kimś, kto ma supermoce. Każdy z nas szuka w sobie czegoś wyjątkowego. Wielu z nas kompensuje sobie te sfery, które nie działają tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Warto czerpać z WW w pierwszej kolejności dla siebie i będąc wzmocnionym, dawać coś innym… .
Komentarze
Jak osoba z wysoką wrażliwością może pracować z tragedią innych osób? Czy to bywa dla niej podwójnie męczące? Czy to jej nie przytlacza i nie odbiera sensu życia. Pytam, bo czuję że właśnie taka praca jest moim powołaniem, ale kiedy myślę o swoich ograniczeniach wynikajacych z WW, obawiam się, że po prostu sobie z tym nie poradzę. Choć przecież jest ta druga strona…. Dzięki WW więcej rozumiem, widzę, słyszę, czuję…
Dziękuję za to pytanie. To, co jest zasobem osób z wysoką wrażliwością, to rzeczywiście możliwość dostrzegania wielu szczegółów, umiejętność zatrzymywania się nad tym, co dla drugiej osoby ważne, okazywanie zrozumienia, wysoki poziom empatii. Jednak druga strona medalu, to szybsze przebodźcowanie, chłonięcie spraw innych. Dlatego też bardzo ważne jest, aby osoby o wysokiej wrażliwości superwizowały swoją pracę, mogły też liczyć np. na interwizję koleżeńską, miały sieć wsparcia poza miejscem pracy. Oprócz tego, warto dbać o codzienność – samoregulację, inne obszary, które mogą ładować codziennie baterie (np. aktywność fizyczna, rozwój swoich pasji i zainteresowań). Pozdrawiam serdecznie!