Strona główna » Bliżej doświadczeń » Grupa wsparcia dla kobiet po stracie
Kiedy przepracowałam własną stratę ciąży, zaczęłam się interesować możliwością udzielania wsparcia innym kobietom, które również doświadczyły poronienia. Przeszłam niezwykle wartościowy kurs z zasad prowadzenia grup wsparcia w Fundacji Rozwoju i Promocji Psychoterapii w Zabrzu. Czułam, że potrzebuję dowiedzieć się jeszcze więcej, ale też sprawdzić, czy to, co sobie wyobrażam, może być dobre dla osób, którym chciałabym udzielać wsparcia. Pamiętam, że po drodze spotkałam wiele historii podobnych do mojej.
Kobiety, które podzieliły się ze mną tym, co przeżyły, mówiły o braku zrozumienia wśród bliskich, o niewłaściwym traktowaniu ze strony personelu medycznego, o bólu, którego „nikt“ nie jest w stanie zrozumieć. Część z tych osób korzystała z profesjonalnej pomocy psychologa, czasem psychiatry. Brakowało im jednak kobiecego kręgu, bezpiecznej kobiecej przestrzeni, w której mogłyby mówić wraz z innymi o tym, co w ich życiu się wydarzyło.
Wspólnie z Magdą Cofałą zdecydowałyśmy się na prowadzenie grupy wsparcia dla kobiet po stracie. Obie doświadczyłyśmy straty, obie mamy kwalifikacje do prowadzenia takich spotkań, obie regularnie superwizujemy swoją pracę. Odkąd powstała inicjatywa, przeprowadziłyśmy wiele ważnych rozmów i każdą z nich do dziś pamiętamy. Zobaczyłyśmy też wyraźniej, że przestrzeń, którą stworzyłyśmy dla kobiet jest tym, czego szukały. Dziś dzielę się historią jednej z uczestniczek pierwszej grupy wsparcia:
Czułam, że moje ciało zawiodło. Czułam się rozbita, pusta. Ciągle towarzyszył mi smutek, nic mnie nie cieszyło. Myślałam, że już nigdy nie będę miała dzieci. Próbowałam nie myśleć o stratach, udawałam, że jestem dzielna, że sobie radzę. Byłam silna i twarda – tak mi się wtedy wydawało. Z całych sił próbowałam nie czuć i zapomnieć o tym, co się stało. Przed poznaniem inicjatywy grupy wsparcia prowadzonej przez Agatę i Magdę nie miałam konkretnej trudności. Byłam po pięciu poronieniach, urodziłam też dwójkę zdrowych dzieci, chodziłam na psychoterapię myślałam, że tam zostało wszystko zrobione. Jednak wewnętrznie czułam potrzebę spotkania z kobietami, które przeżyły to, co ja. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy jak ta przestrzeń była mi potrzebna, aby uświadomić sobie, co jeszcze jest do przepracowania.
Do kontaktu z Agatą i Magdą skłonił mnie mój pogarszający się stan psychiczny. Nie chciałam, żeby moja córka miała zawsze smutną mamę. Była to jedyna grupa wsparcia, o jakiej się dowiedziałam. Wiedziałam, że grupę będą prowadzić dwie bardzo dobre specjalistki. Magda, którą znam i mam do niej zaufanie – wiedziałam, że jeśli rusza z taką inicjatywą, to będzie to coś bardzo dobrego i Agata – u której miałam przyjemność również odbyć konsultację w sprawie córki, z której byłam bardzo zadowolona. Finalnie przekonała mnie rozmowa z nimi przed rozpoczęciem spotkań. Poczułam wtedy spokój i poczucie bezpieczeństwa, że nikt nie znajdzie się tam przez przypadek, a wszystko przemyślane jest w najdrobniejszych szczegółach. Ważne było dla mnie, że Agata i Magda doświadczyły straty swoich dzieci. No i oczywiście to, że oprócz doświadczenia posiadają ogrom wiedzy.
Wtedy, kiedy pierwszy raz zabrałam głos i ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu zalała mnie fala łez. Kurtyna opadła, a ja poczułam, że jestem tam, gdzie powinnam. Cała koncepcja grupy jest wartościowa. Od ustalenia wspólnego regulaminu spotkań, empatyczną, ciepła atmosferę, klimat samego pomieszczenia, ciepły napój, poczęstunek. Po metody pracy, możliwość i czas na wypowiedź każdej uczestniczki i informację zwrotną. Wyciszenie na koniec spotkań. Stworzenie grupy na Facebook‘u. Czułam się zaopiekowana na spotkaniu i w czasie między spotkaniami. Przed uczestnictwem w grupie miałam już kilka swoich sposobów na radzenie sobie, ale zawsze ciężko było mi wykonać ćwiczenia z relaksacji. Przekonałam się do nich na spotkaniach grupy wsparcia i korzystam do dziś. Szczególnie polubiałam trening autogenny Schultza. Podobała mi się metoda pracy z kartami, zawsze losowałam taką, która bardzo mną poruszała i „robiła robotę”.
Kluczowym momentem dla mnie, było zdanie sobie sprawy, ile nieuświadomionej i niewyrażonej złości z okresu moich strat w sobie zamknęłam. Jestem teraz dużo bardziej uważna na swoje emocje. Umiem wykorzystać swoją w złość w konstruktywny sposób. Zastanawiam się dlaczego w danym momencie czuję np. złość, co mi to mówi i co mogę dla siebie zrobić. Przestałam stawiać siebie i swoje potrzeby na samym końcu. Wzrosło moje poczucie własnej wartości i sprawczości w życiu. Odważniej i wyraźniej stawiam granice. Widzę sens w tym, co musiałam przeżyć.
Dziękuję za ten wspólny czas. Czuję ogromną wdzięczność i życzę Agacie i Magdzie powodzenia w dalszej drodze i rozwoju. Mają wielkie serca. A Tobie chcę dziś powiedzieć: spróbuj, sprawdź, może ta grupa to miejsce dla Ciebie.
Ufam, że fragment historii jednej z uczestniczek – która wyraziła zgodę na anonimową publikację – może wesprzeć kogoś, kto tego bardzo potrzebuje. Jeżeli chciałabyś skorzystać z naszej grupy wsparcia, skontaktuj się poprzez stronę Centrum Terapii i Rozwoju „Pod Skrzydłami Sowy“. Napisz lub zadzwoń – jak wolisz. Odpowiadamy na każde zgłoszenie i oferujemy bezpłatną konsultację przed zapisem do prowadzonej grupy.
Ja też kiedyś byłam w tym miejscu, w którym być może jesteś Ty. Zapraszam Cię do bezpiecznej przestrzeni, w której jest miejsce dla każdej historii.
Komentarze
Najgorszy moment w życiu , to strata której nie jesteśmy w stanie zrozumieć , to tak jak by pękło serce i nie chciało się podkładać 🙁 ja niestety sama nie przepracowałam tego , to wszystko wraca jak mantra.
Ten ból jest demonem dnia codziennego, każdego dnia cierpi się od nowa tylko, w innym natężeniu bólowym.
Dziękuję za podzielenie się w komentarzu swoją perspektywą. Przykro mi z powodu Pani doświadczeń. Warto pamiętać o możliwości profesjonalnej pomocy indywidualnej, jak i możliwości skorzystania ze wsparcia grupowego. To bardzo ważne, by zobaczyć, że doświadczenie straty można zaopiekować i czule zadbać o siebie. Pozdrawiam serdecznie!