Strona główna » Bliżej rodziny » Jak ważne są wspomnienia z dzieciństwa
Wspomnienia są czymś, co przenosi nas w czasie. To pamięć o osobach, o miejscach, o ważnych dla nas wydarzeniach. Wydaje mi się, że wspomnienia z dzieciństwa są tymi, które najmocniej w nas kotwiczą. Możemy do nich wracać bardziej lub mniej świadomie.
Zapach ulubionego ciasta, które piekła babcia. Kołysanka, którą nuciła zawsze mama do snu. Spacer z dziadkiem po lesie i wiele innych kawałków naszego dzieciństwa, to część tego, kim jesteśmy dziś.
Bo to rdzeń naszej tożsamości i fragment o tym, jacy jesteśmy, co jest dla nas ważne. Wspomnienia, które w sobie nosimy dotykają także wartości, którymi dzisiaj kierujemy się w życiu. Dzieciństwo odzywa się w rolach, które pełnimy na co dzień – w pracy, w domu, wśród bliskich.
Myślę, że bardzo wyraźny wydźwięk wspomnień z dzieciństwa słychać w naszym rodzicielstwie. Chociaż można spojrzeć nieco szerzej i zobaczyć również kontekst funkcji opiekuńczych, które w różnych relacjach pełnimy.
Wspomnienia z dzieciństwa, to nasze korzenie, które poruszają w nas wrażliwe struny. Czasem chcielibyśmy zatrzymać czas i móc na chwilę znów być dzieckiem, które słuchało kołysanki mamy, czuło zapach pieczonego przez babcię ciasta, było beztroskie podczas spacerów z dziadkiem w lesie. Wspomnienia nie są jednak tylko przyjemne, miłe i chciane. Mogą boleć, mogą przywoływać spychane myśli, wywoływać trudne emocje. Takie wspomnienia mogą dotykać gniewu, żalu czy niezrozumienia. Wówczas stają się dla nas wyzwaniem w obszarze pracy na osobistym rozwojem, zdrowieniem.
Mam poczucie, że kiedy nasze wspomnienia są dla nas zasobem, z którego chętnie korzystamy; kiedy miło nam wracać do przeszłości, to warto pielęgnować to, co dla nas cenne. Zdarza się, że powielamy różne rodzinne tradycje, wybieramy podobny do naszych przodków zawód, przejawiamy zbliżone talenty. Czasem jesteśmy bardzo podobni fizycznie do naszych babć czy dziadków. Zdarza się, że otrzymujemy po nich imię, które już od początku miało coś znaczyć. Według mnie warto o to, by znaleźć chwilę na zatrzymanie się w codziennym pędzie i pooglądanie rodzinnych albumów, może zawieszenie czyjegoś zdjęcia na ścianie? Warto rozmawiać o naszych przodkach, starać się zrozumieć ich wybory, otoczyć szacunkiem przeszłość.
Poruszam wspomnienia z dzieciństwa w kontekście własnego rodzicielstwa, bo kiedy stajemy się rodzicami, najczęściej sięgamy do tego, co już znamy. A więc do tego, co mówili, co robili nasi rodzice, nasi dziadkowie – czy po prostu bliscy nam opiekunowie, osoby znaczące. Jest też tak, że kiedy wspomnienia bolą, chcemy czegoś zupełnie innego w naszym własnym rodzinnym domu. A potem przychodzi zaskoczenie, że robimy lub mówimy tak samo, jak mama czy tata, babcia lub dziadek. I się dziwimy, bo przecież chcieliśmy zupełnie inaczej. Czasem jest tak, że im mniej uświadamiamy sobie pewne zależności, możliwe oddziaływania, bo prostu chcemy uciec, to okazuje się, że szybciej dobiegamy do miejsca, z którym nie chcieliśmy mieć nic wspólnego. Uważam, że świadomość pewnych naszych wyborów i tego, czym i z jakiego powodu kierujemy się w życiu, jest bardzo ważna dla jakości naszego tu i teraz.
Moje wspomnienia z dzieciństwa nie należą do lukrowanych, ale lubię przywoływać w myślach to, co wiem, że mnie wspiera. Dzieciństwo kojarzy mi się przede wszystkim z domem moich dziadków. Wyobrażam sobie nasze całodniowe wyprawy do lasu, huśtanie się na dzikiej huśtawce, podjadanie agrestu, porzeczek i malin z ogrodu, słuchanie rodzinnych historii przy wieczornej lampie w jadalni, wspólne gry w karty, słuchanie opowieści babci o jej miłosnych rozterkach z czasów młodości, widok twarzy dziadka, który z przejęciem opowiadał o tym, jak to było podczas wojny…
Wspomnienia z dzieciństwa pozwalają mi dziś inaczej spojrzeć na dorosłych, którzy byli wówczas wokół mnie. Postrzegam je jako stale brakujący puzzel, który zmienia kształt wraz z moim rozwojem. Mogę go zawsze znaleźć i dopasować tak, aby było mi z czymś łatwiej.
Rozmowy z bliskimi, z którymi nam dobrze, do których mamy zaufanie i przy których czujemy się bezpiecznie. Oglądanie rodzinnych pamiątek, przyglądanie się fotografiom w albumach. Uświadomienie sobie powielanych tradycji czy zwyczajów. Czasem to rozmowa ze specjalistą – psychologiem czy psychoterapeutą o tym, co dla nas trudne w kontekście dzieciństwa. Taka droga dotyka procesu akceptacji pewnych wydarzeń i wybaczenia, co zawsze jest kwestią indywidualną i nie kierowałabym uwagi w stronę czarno-białych rozstrzygnięć. Niektórzy piszą listy do swoich przodków albo do członków rodziny, którzy jeszcze żyją. Wysyłają je lub nie. To niejednokrotnie również element terapeutyczny. Zdarza się, że specjalista proponuje rekonstrukcję różnych wydarzeń i napisanie historii na nowo, by można było domknąć drzwi przeszłości, osadzić mocniej w tu i teraz i odważyć się spojrzeć w przyszłość.
Uważam, że wspomnienia z dzieciństwa mogą być częścią wzmacniania nas w roli rodzica, ale zawsze warto szukać własnego głosu pośród podszeptów naszych przodków. Wspomnienia mogą mieć ogromne znaczenie dla tego, w jakim miejscu jesteśmy dziś. Jednak wybór dalszej ścieżki należy tylko do nas samych.