Strona główna » Bliżej rodziców » Gdy pojawia się dziecko – rozmowa z seksuologiem
Kiedy na świat przychodzi pierwsze dziecko, wszystko się zmienia w życiu pary. Wydaje się, że to oczywiste stwierdzenie. Przecież wiele osób jest świadomych tego, że przywitanie nowego członka rodziny oznacza poszerzenie się systemu. Po prostu robi się ciaśniej. Rodzi się więcej obowiązków, pojawiają się nowe wyzwania i troski (jak np. o prawidłowy rozwój dziecka, o jego zdrowie). Jest też tak, że miłość między małżonkami/partnerami wchodzi w nowy etap. Oprócz tego, wiele zmian zachodzi na pozostałych płaszczyznach, jak np. zawodowej – nadal to kobiety częściej decydują się na pozostanie z dzieckiem w domu i niejednokrotnie rezygnują z dotychczasowych planów. Zaczyna brakować czasu, nieporozumienia się piętrzą, aż w końcu wybuchają konflikty. Zdarza się, że pary zaczynają ze sobą walczyć – już nie idą ramię w ramię, ale obwiniają się wzajemnie i mają do siebie żal o niezaspokojone potrzeby. Hierarchia tego, co ważne również ulega zmianie.
Zatem co zrobić, aby zadbać o siebie i o relację małżeńską/partnerską w poszerzonym systemie rodzinnym? W jaki sposób pielęgnować to, co połączyło małżonków/partnerów? Jak podsycać wzajemne zainteresowanie i nie zatracić siebie w rodzicielstwie? Na te oraz inne pytania odpowiada specjalista – Robert Lubowiecki* – seksuolog, coach relacji intymnych.
Pojawienie się pierwszego dziecka powoduje ogromne zmiany w relacji i w życiu. Tak jak mieliśmy dotychczas zaplanowany swój dzień (zachcianki, potrzeby), to zmienia się on na rzecz dziecka. Pojawił osobnik, który wrzeszczy, płacze, odbiera nam partnerkę, nie możemy jej mieć wtedy, kiedy chcemy. Musimy dzielić miłość. Dziecko tutaj wygrywa, co jest często naturalne. Od samego początku ważne jest jednak, żeby dopuszczać partnera do opieki nad dzieckiem, np. przy pielęgnacji (zmiana pieluch, obecność podczas kąpieli). Wspólne prace łączą – nic tak nie łączy, jak łączenie się w bólu 😉 Poza tym, że dla mężczyzny jest to okazja do naturalnego wejścia w nową rolę, to może być to także kręcące dla partnerki/żony.
Często zdarza się tak, że mężczyźni uciekają w pracę albo na siłownię czy w inne pasje, bo nie potrafią sobie poradzić z nowym mieszkańcem domu. Partnerki robią tutaj taką krecią robotę, bo często nie dopuszczają mężczyzny: „Daj, bo zepsujesz” 😉 A to przecież może być wspólny czas: pielęgnacji, karmienia, układania do snu. Możemy wieczorem stworzyć fajny rytuał, zapalić świece, zrobić światłem półmrok. To buduje relację i poczucie bezpieczeństwa. Chodzi o to, że partner oprócz tego, że jest fajnym kochankiem, mężem, to jeszcze jest świetnym ojcem. Dla wielu kobiet jest to kręcące. Można to zauważyć np. wtedy, gdy tatuś z wózkiem idzie przez park i mamusie go obserwują i szepczą sobie różne słówka.
Ważne, żeby rodzice pamiętali, że nie są tylko ojcem i matką, ale są nadal kochankami. I dla jednych par powrót do seksu po porodzie może być naturalny, a u innych – mogą pojawić się pewne obawy, np. czy kobietę nadal boli rana po cesarskim cięciu, czy fizycznie czuje się już gotowa. Niektórzy faceci mają problem z przeskoczeniem – że to jest matka mojego dziecka i jak miałaby to być teraz moja kochanka? Istotne jest, żeby to przegadać i powiedzieć sobie nawzajem o swoich obawach, nie czaić się. Warto też powiedzieć o swoich tęsknotach: „Tęsknię za twoim dotykiem”, „Chciałabym się do ciebie przytulić”. I to może być pierwszy krok do budowania nowej relacji.
Bliskość można budować poprzez różne pieszczoty (petting), masaże, wspólną kąpielą. A seks nie musi być tylko w nocy. Może być w ciągu dnia – spontaniczny, kiedy maluch ucina sobie drzemkę. Zdarza się tak, że kobieta nie do końca dobrze się czuje po porodzie, ale ma ochotę na fizyczną bliskość, to warto żeby miała kontrolę nad rękami partnera i prowadziła go – kiedy np. ma bolesność piersi, to po miejscach, które chce, żeby były dotykane. Jak ktoś ma potrzebę kontroli, można wykorzystać hasło STOP, które będzie wspólnym hasłem – tego miejsca nie dotykaj.
W gabinecie spotykam pary, które sferę seksualną traktują bardzo poważnie – z takimi minami grobowymi. Oczywiście, że pochodzimy z różnych domów i dla każdej z naszych rodzin co innego było ważne. Jedne rodziny były surowe, inne bardziej liberalne. Inny był stosunek do seksualności, do relacji. Można myślami wrócić do dzieciństwa i zobaczyć, że np. podczas spaceru najpierw szedł tata, potem mama albo przypomnieć sobie czy rodzice byli przytuleni, czy się całowali i czy jak dawali sobie całusa, to był przymuszony czy nie. Przede wszystkim ważna jest otwarta rozmowa między partnerami o potrzebach, dobre planowanie czasu i zrozumienie.
Są babcie, nianie czy rodzic chrzestny. Warto wykorzystać jakąś popołudniową drzemkę dziecka na wspólne zobaczenie filmu, pocałowanie się czy pieszczoty albo seks. To nie musi być związane tylko z nocą. To może być fajna bliskość, przyjemny dotyk w ciągu dnia na sofie. Warto podzielić ten czas na własne potrzeby, żeby mama mogła znaleźć czas dla siebie. To mogą być też pikantne wiadomości czy dotykanie nawet jak gdzieś tam dziecko się bawi – pocałować za uszkiem, pocałować po szyi. Nie ma w tym nic złego. Jest to nawet rozwojowe dla dziecka, kiedy widzi jakim uczuciem obdarzają się jego rodzice i na tej podstawie rozwija się psychoseksualnie. Ma obraz tego, w jaki sposób powinno traktować się kobietę/mężczyznę, kto jaką rolę pełni i jak powinno się obdarzać miłością, czułością.
To kształtuje naszą seksualność, nasze podejście do związków i do tego, jak się powinno traktować drugą płeć, drugą osobę i z tym też są związane przekonania. W gabinecie ostatnio spotykam parę, gdzie żona uważa, że mężczyzna powinien zawsze inicjować seks. Czyli, że jak kobieta inicjuje seks, to jest ladacznicą, jest rozwiązła. A facet ma taką fantazję, że patrzy sobie na tv, a tu żona przychodzi w szlafroczku i zaprasza na seks, kokietuje.
To jest związane z tym, jak byliśmy socjalizowani i co chłonęliśmy w okresie dorastania i jakie były nasze wczesne pierwsze relacje miłosne czy seksualne.
Tak, że np. kobieta powinna być ozdobą domu, zawsze dobra, życzliwa, atrakcyjna. I potem widzimy ją w rozczochranych włosach, z papką na dresie albo z tym, co właśnie zwróciło dziecko. I nie ma tej iskry. Dlatego dbanie o relację miłosną, seksualną w parze jest bardzo ważne.
Żeby nie łączyło ich tylko dziecko. Koło się dalej toczy, jak mówią. Dla chcącego nic trudnego. Wszystko zależy od pary, samo się nie zmieni. Oboje jesteście odpowiedzialni za relację. Dzielcie się obowiązkami, pomagajcie sobie. Jak zrobicie razem, to zrobicie szybciej. Pamiętajcie o harmonii i czasie tylko dla Was.
Serdecznie zapraszam do odwiedzenia strony Roberta na Facebooku – będziecie mogli podglądnąć praktyczne wskazówki, które będą mogły wspierać budowanie Waszej nowej relacji małżeńskiej/partnerskiej po pojawieniu się dziecka. Pamiętajcie, że randkować można nawet w domu, co Robert wraz z małżonką pokazali wszystkim w okresie pandemii – „Miłość w czasach zarazy”. Zapraszam Was serdecznie!
* Robert Lubowiecki
Seksuolog, Coach Relacji Intymnych, certyfikowany Coach Grupowy i Zespołowy, Trener, Terapeuta Pedagogiczny, Nauczyciel akademicki, Pedagog, Oligofrenopedagog, Streetworker, Trener Umiejętności Społecznych. Współpracownik Stowarzyszenia PoMOC przeciwdziałającemu handlowi ludźmi i pomagającemu ofiarom przymuszonej prostytucji. Autor seksuologicznych warsztatów dla młodzieży, które prowadzi w całym kraju. Uczestnik wielu konferencji i szkoleń dotyczących ludzkiej seksualności i relacji. Twórca i trener warsztatów z budowania bliskości, wzmacniania oraz rozwijania relacji miłosnych i seksualnych. Człowiek łączący i dotykający w pracy stref duchowych, cielesnych i psychicznych. Aktywny działacz społeczny i propagator relacji opartych na dialogu i radości.
Komentarze
Witaj,
Na początku bardzo Ci dziękuję za poruszanie tak ważnego tematu. Musimy pamiętać, że najważniejszą osobą dla nas powinien być nasz partner/partnerka. To z nim tworzymy rodzinę. Pojawiające się dziecko, tak jak piszesz, potrafi wprowadzić niemałe zamieszanie, nie tylko w rodzinnym życiu, ale i w życiu intymnym. Pojawiają się nieprzespane noce, zmęczenie, do tego dodatkowe obowiązki. Dopuszczanie męża do obowiązków domowych jest bardzo dobrym pomysłem, z jednej strony będzie potrzebny, a z drugiej będzie budował więź z dzieckiem. Może nie będę tutaj na topie, ale uważam, że partnerom należy się czas dla siebie – mam na myśli osobny pokój dla dzieci. Uważam, że dzieci powinny od początku spać w swoim łóżeczku – jeśli jest taka możliwość w osobnym pokoju. Pozwoli to na zachowanie sypialni dla nas – rodziców – z jednej strony na rozmowy wieczorne, ale również intymność. Rodzice będą mogli zasnąć wtuleni w siebie, dzięki czemu nie będzie rozciągnięta ich więź. A dzieci? mamy dla nich cały dzień…
Pozdrawiam Cię mocno.
Bianca, dziękuję za Twój komentarz – wnosi wiele ważnego. Myślę sobie, że stwierdzenie, że „najważniejszą osobą dla nas powinien być nasz partner/partnerka” nie jest popularne. Często można spotkać się z przekonaniem, że najważniejsze są dzieci i ich szeroko pojęte dobro. Co ciekawe, zdarza się, że osoby, które decydują się na wstąpienie w sakramentalny związek małżeński, niekoniecznie zdają sobie sprawę, co powinien on dla nich tak naprawdę oznaczać. Jednak bez względu na opinie ważne jest to, żeby przypominać sobie o tym, że osoba, z którą się tworzy rodzinę jest tą, od której wszystko się zaczęło. Wydaje mi się, że kiedy kobieta i mężczyzna potrafią podzielić się WSPÓLNYMI obowiązkami, rodzinie jest po prostu lżej. Zaznaczyłam, że chodzi o wspólne obowiązki, bo przecież kobieta/żona/partnerka/matka nie równa się „obowiązki domowe” 😉 Z pewnością – dziecko potrzebuje bliskości, zaopiekowania, zaspokojenia potrzeb i w większości przypadków jest ono zależne od matki. Ale obok tej zależności „dziecko-matka” stoi mężczyzna/mąż/partner/ojciec, który nadal chce znaczyć. Napisałaś też o osobnym łóżeczku czy pokoju dla dziecka. Nie raz usłyszałam, że młodym rodzicom brakuje intymności i tęsknią za wspólną przestrzenią w nocy. Jest jednak wiele rodziców, którzy chcą być blisko z dzieckiem również podczas snu i myślę, że dobrze przegadana kwestia zadbania o siebie i o związek nie powoduje rozłamu „w sypialni” (choć, jak w wywiadzie jest powiedziane – nie musi się wszystko sprowadzać do tego jednego pomieszczenia w domu). Warto być w kontakcie ze swoimi potrzebami i otwarcie rozmawiać – a w nowej, poszerzonej rzeczywistości rodzinnej o tym się po prostu zapomina. Pozdrawiam Cię serdecznie!